W Koku Sushi 2020 rok był dobry
 







franczyza

W Koku Sushi 2020 rok był dobry

2021-01-22

Mimo że rok 2020 należał do najgorszych dla branży gastronomicznej w ostatnich dwóch dekadach, czyli XXI stuleciu, sieć franczyzowych sushi barów Koku Sushi ciągle jest na wznoszącej fali. W ubiegłym roku podpisała 9 umów na nowe restauracje. Zgłaszają się też do niej kolejni inwestorzy, którzy z powodu kryzysu chcą się przebranżowić, ponieważ widzą, że branża sushi jest nadal bardzo atrakcyjna.

koku rok

- Mimo iż gastronomia przez blisko 40 proc. ubiegłego roku była zamknięta, nasza sytuacja finansowa pozostaje stabilna i notujemy wzrost obrotów. Niewątpliwie zawdzięczamy to szybkiemu przejściu na rynek delivery i inwestycji w rozwiązania IT, np.: aplikację do zamówień online, marketing w Internecie - uważa Piotr Olechno, jeden z trójki właścicieli marki Koki Sushi. - Do końca roku aplikacja została zainstalowana na prawie 15 tys. urządzeń

 Delivery ratunkiem

Okazało się też, że chociaż zamrożenie gastronomii podczas dwukrotnego lockdownu trwało nie - jak zapowiadano dwa tygodnie - ale znacznie dłużej, ludzie nie chcieli rezygnować z przyjemności jedzenia sushi. Jest to potrawa, którą trudno samodzielnie wykonać w domu, wymagająca wielu składników oraz pewnej wiedzy.

- Z miesiąca na miesiąc odnotowaliśmy więc ogromny przyrost zamówień na wynos. O ile w 2019 roku stosunek sprzedaży delivery do konsumpcji w lokalu wynosił 40 proc. do 60, to w tym roku proporcje te się odwróciły. Pomijając okresy kwarantanny, kiedy dowozy i dania z odbiorem stanowiły 100 proc. naszej sprzedaży - dodaje Urszula Olechno. - To nas zmotywowało do szukania rozwiązań, które wzmocniłyby sektor dowozów. Opracowaliśmy więc nowy format franczyzowy Koku Sushi Point, nastawiony tylko na sprzedaż na zewnątrz.

Koku Sushi Point

Jest to opcja, w której koszty inwestycyjne są zdecydowanie niższe. Wystarczy 40 m.kw. w lokalizacji dobrze skomunikowanej z resztą miasta. Aranżacja wnętrza jest prostsza a zatem i tańsza. Do obsługi gości potrzebnych jest mniej pracowników. Szacunkowy kapitał konieczny do otwarcia Koku Sushi Point to 40 tys. zł (bez kosztów remontu).

 - W pierwszym zamyśle chcieliśmy w ten sposób odciążyć restauracje naszych dotychczasowych franczyzobiorców. Informowali nas bowiem, że obsługa segmentu delivery spowodowana ograniczeniami w pracy części punktów gastronomicznych zaczyna przekraczać możliwości przepustowości ich lokalu. Mieli więc potrzebę otwarcia następnego, który w przyszłości odciąży pracę kuchni w ich głównej restauracji - wyjaśnia Urszula Olechno. - I rzeczywiście, niektórzy właściciele standardowych restauracji Koku zdecydowali się na zainwestowanie w Koku Sushi Point, np. w Szczecinie, Poznaniu, Świnoujściu, Ostrowie Wielkopolskim. Nasi partnerzy poszukują też odpowiednich lokalizacji w Łodzi, Warszawie i Krakowie. Koncept ten okazał się też atrakcyjną propozycją dla przedsiębiorców, którzy dopiero chcą dołączyć do naszej sieci. Point sprawdzi się również jako samodzielny lokal wszędzie tam, gdzie nasza marka jest rozpoznawalna.

Najlepszy sezon i nowi inwestorzy

Pierwszy testowy Koku Sushi Point powstał latem 2020 roku na dużym białostockim osiedlu przy ul. Zachodniej. W okresie świąteczno-sylwestrowym okazał się on bardzo pomocny dla dwóch działających w tym mieście restauracji, które zostały wręcz zasypane zamówieniami.

 - Był to najlepszy okołoświąteczny sezon w 16-letniej historii firmy - nie ma wątpliwości Urszula Olechno. - Obroty wzrosły kilkukrotnie. Potrzebowaliśmy dodatkowych rąk do pracy, zatrudniliśmy więc kucharzy z innych restauracji, które nie miały tyle szczęścia co my i w dalszym ciągu są zamknięte.

Powodzenie barów sushi dało do myślenia przedsiębiorcom z branży gastro, dla których rok 2020 był trudnym doświadczeniem - właścicieli sal bankietowych oraz niektórych restauratorów nieposiadających odpowiednich instrumentów i doświadczenia ze sprzedażą na wynos.

- Rozumieją, że w tych niepewnych czasach muszą się przebranżowić i szukać innych rozwiązań. Ponieważ popyt na dania restauracyjne wcale nie spadł, czego jesteśmy dowodem. Żaden z 36 lokali Koku Sushi nie zanotował spadków obrotów w porównaniu do poprzednich okresów.  Odbieramy wiele telefonów od przedsiębiorców zainteresowanych inwestycją w lokale Koku Sushi, ponieważ w tym segmencie nadal się zarabia. Ten rok zapowiada się więc również bardzo intensywnie - prognozuje Urszula Olechno.

W Koku Sushi 2020 rok był dobry

 

Mimo że rok 2020 należał do najgorszych dla branży gastronomicznej w ostatnich dwóch dekadach, czyli XXI stuleciu, sieć franczyzowych sushi barów Koku Sushi ciągle jest na wznoszącej fali. W ubiegłym roku podpisała 9 umów na nowe restauracje. Zgłaszają się też do niej kolejni inwestorzy, którzy z powodu kryzysu chcą się przebranżowić, ponieważ widzą, że branża sushi jest nadal bardzo atrakcyjna.

 

- Mimo iż gastronomia przez blisko 40 proc. ubiegłego roku była zamknięta, nasza sytuacja finansowa pozostaje stabilna i notujemy wzrost obrotów. Niewątpliwie zawdzięczamy to szybkiemu przejściu na rynek delivery i inwestycji w rozwiązania IT, np.: aplikację do zamówień online, marketing w Internecie - uważa Piotr Olechno, jeden z trójki właścicieli marki Koki Sushi. - Do końca roku aplikacja została zainstalowana na prawie 15 tys. urządzeń

 

Delivery ratunkiem

Okazało się też, że chociaż zamrożenie gastronomii podczas dwukrotnego lockdownu trwało nie - jak zapowiadano dwa tygodnie - ale znacznie dłużej, ludzie nie chcieli rezygnować z przyjemności jedzenia sushi. Jest to potrawa, którą trudno samodzielnie wykonać w domu, wymagająca wielu składników oraz pewnej wiedzy.

- Z miesiąca na miesiąc odnotowaliśmy więc ogromny przyrost zamówień na wynos. O ile w 2019 roku stosunek sprzedaży delivery do konsumpcji w lokalu wynosił 40 proc. do 60, to w tym roku proporcje te się odwróciły. Pomijając okresy kwarantanny, kiedy dowozy i dania z odbiorem stanowiły 100 proc. naszej sprzedaży - dodaje Urszula Olechno. - To nas zmotywowało do szukania rozwiązań, które wzmocniłyby sektor dowozów. Opracowaliśmy więc nowy format franczyzowy Koku Sushi Point, nastawiony tylko na sprzedaż na zewnątrz.

 

Koku Sushi Point

Jest to opcja, w której koszty inwestycyjne są zdecydowanie niższe. Wystarczy 40 m.kw. w lokalizacji dobrze skomunikowanej z resztą miasta. Aranżacja wnętrza jest prostsza a zatem i tańsza. Do obsługi gości potrzebnych jest mniej pracowników. Szacunkowy kapitał konieczny do otwarcia Koku Sushi Point to 40 tys. zł (bez kosztów remontu).

 - W pierwszym zamyśle chcieliśmy w ten sposób odciążyć restauracje naszych dotychczasowych franczyzobiorców. Informowali nas bowiem, że obsługa segmentu delivery spowodowana ograniczeniami w pracy części punktów gastronomicznych zaczyna przekraczać możliwości przepustowości ich lokalu. Mieli więc potrzebę otwarcia następnego, który w przyszłości odciąży pracę kuchni w ich głównej restauracji - wyjaśnia Urszula Olechno. - I rzeczywiście, niektórzy właściciele standardowych restauracji Koku zdecydowali się na zainwestowanie w Koku Sushi Point, np. w Szczecinie, Poznaniu, Świnoujściu, Ostrowie Wielkopolskim. Nasi partnerzy poszukują też odpowiednich lokalizacji w Łodzi, Warszawie i Krakowie. Koncept ten okazał się też atrakcyjną propozycją dla przedsiębiorców, którzy dopiero chcą dołączyć do naszej sieci. Point sprawdzi się również jako samodzielny lokal wszędzie tam, gdzie nasza marka jest rozpoznawalna.

 

Najlepszy sezon i nowi inwestorzy

Pierwszy testowy Koku Sushi Point powstał latem 2020 roku na dużym białostockim osiedlu przy ul. Zachodniej. W okresie świąteczno-sylwestrowym okazał się on bardzo pomocny dla dwóch działających w tym mieście restauracji, które zostały wręcz zasypane zamówieniami.

 - Był to najlepszy okołoświąteczny sezon w 16-letniej historii firmy - nie ma wątpliwości Urszula Olechno. - Obroty wzrosły kilkukrotnie. Potrzebowaliśmy dodatkowych rąk do pracy, zatrudniliśmy więc kucharzy z innych restauracji, które nie miały tyle szczęścia co my i w dalszym ciągu są zamknięte.

Powodzenie barów sushi dało do myślenia przedsiębiorcom z branży gastro, dla których rok 2020 był trudnym doświadczeniem - właścicieli sal bankietowych oraz niektórych restauratorów nieposiadających odpowiednich instrumentów i doświadczenia ze sprzedażą na wynos.

- Rozumieją, że w tych niepewnych czasach muszą się przebranżowić i szukać innych rozwiązań. Ponieważ popyt na dania restauracyjne wcale nie spadł, czego jesteśmy dowodem. Żaden z 36 lokali Koku Sushi nie zanotował spadków obrotów w porównaniu do poprzednich okresów.  Odbieramy wiele telefonów od przedsiębiorców zainteresowanych inwestycją w lokale Koku Sushi, ponieważ w tym segmencie nadal się zarabia. Ten rok zapowiada się więc również bardzo intensywnie - prognozuje Urszula Olechno.

 


Polecamy

To też może Cię zainteresować







W najnowszym wydaniu
 




Strefa prenumeratora
ARCHIWUM ONLINE RESTAURACJI:

Login:
Hasło:
Zapomniałem hasło

E-tygodnik
Bądź na bieżąco
Jeżeli chcesz otrzymywać w każdy poniedziałek przegląd najważniejszych informacji branżowych, zapisz się do listy subskrybentów.



Jeżeli chcesz wypisać się z listy odbiorców newslettera, wpisz adres e-mailowy i kliknij "rezygnuję".
Twój e-mail