Z budżetu rodzinnego – kopalnia srebra Amalia w Srebrnej Górze
 








Z budżetu rodzinnego – kopalnia srebra Amalia w Srebrnej Górze

W państwie polskim wszystkie zabytki pozostające w prywatnych rękach są traktowane po macoszemu, nawet jeżeli te osoby chcą o zabytek zadbać i przywrócić do lepszego stanu czy udostępnić jako atrakcję turystyczną – mówi Jan Duerschlag, odkrywca i właściciel kopalni srebra Amalia w Srebrnej Górze.

rt 2020 10a 12

Każda historia ma swój początek. Jak stałeś się poszukiwaczem i górnikiem, a przy okazji także właścicielem kopalni srebra?

 Zaczęło się jak zwykle niewinnie. Z myślą o dzieciach i rodzinnym wypoczynku zakupiłem działkę letniskową pod twierdzą srebrnogórską. Takie były założenia. Po pewnym czasie okazało się, że na tym terenie w latach wcześniejszych były prowadzone prace górnicze, i to mnie zaintrygowało. Poznałem też ludzi, którzy „siedzą” w historii górnictwa Dolnego Śląska. To był Darek Wójcik i Krzysiek Krzyżanowski w głównej mierze, i wspólnymi siłami zaczęliśmy poszukiwania po różnych archiwach. Od znajomych dostaliśmy mapy, na podstawie których poznaliśmy przybliżoną lokalizację kopalni, którą chcieliśmy znaleźć. Ale mapa była niedokładna. Zrobiono ją mniej więcej w skali 1:5000, dlatego nasze pomiary nie były zbyt dokładne. Dopiero za którymś razem udało nam się dokopać do wejścia do kopalni. W zasadzie od momentu dokopania się do wlotu tunelu zaczęliśmy eksplorować i wyciągać zalegające skały i pierwotny urobek. 

Jak wygląda wasza praca, gdy nie można wjechać koparką czy choćby użyć sprzętu ciężkiego?

Od samego początku poruszaliśmy się na czworaka lub prawie na leżąco. Dlaczego? Dlatego że wszystkie chodniki były wypełnione tzw. skałą płoną. Kopalnia była prawie w całości podsadzona, a to znaczy, że dawno temu odcinki wyeksploatowane zasypywano urobkiem z drążonych tuneli. Gdy w danym chodniku kończyła się żyła srebra czy ołowiu, nie było już w tym momencie konieczności jego utrzymywania. Szukając następnej żyły, z następnego odcinka wybierano skałę i zasypywano tym urobkiem wcześniejsze partie. Dlatego wbrew pozorom na powierzchnię nie wyjeżdżało dużo skały, a była ona upychana w innych częściach kopalni. Taka była wówczas technika, przy czym trzeba także wziąć pod uwagę, że koszt wyciągnięcia każdego wiaderka był bardzo wysoki, a sama operacja skomplikowana. Musimy też wiedzieć, że przez odkrycie kopalni i opróżnienie chodników zmieniła się także mechanika górotworu. Musimy przez to w niektórych miejscach wzmacniać filary, podpierać stemplami i skałami, robić obudowy drewniane, bo ta podsadzka, czyli niepotrzebne skały, stanowiła też niejako zabezpieczenie kopalni, by te chodniki się nie zapadały. 

Jak długo trwają te prace i jak one wyglądają w praktyce?

Prace trwają od kilku lat, lecz rok 2020 nieco nam pomógł. Część z nas, nie mogąc nigdzie wyjechać, sporo czasu poświęca pracom w kopalni. A praca jest jak przed wiekami, megatrudna i skomplikowana. Wszystko spod ziemi wydobywane i transportowane jest ręcznie. Sądząc z kubatury urobku i na podstawie mapy, myślę że mamy wydobyte ok. 80 proc. tego, co powinniśmy wydobyć na powierzchnię. Jednak co nas czeka dalej, tego jeszcze nie wiemy, bo posuwając się w głąb, mamy zalążki następnych chodników i szybów. To daje nadzieję, że kopalnia okaże się jeszcze większa. Również mamy niejaką nadzieję, co pewne fakty nam tutaj sugerują, że nasza kopalnia może stanowić część dużo większego kompleksu dawnych wyrobisk górniczych, który ciągnie się pod fortyfikacje srebrnogórskie, głównie fort Ostróg. 

Czy udało się określić początek powstania i koniec pracy tej kopalni?

Tutaj mamy problem, który wynika z tego, że przekazów historycznych zachowało się nie za wiele. Na początku XIX wieku spłonęło archiwum w Srebrnej Górze, gdzie na pewno były przechowywane wszystkie dokumenty. Pozostają nam dokumenty czy archiwa rozsiane po Polsce, Czechach, Austrii czy Węgrzech i raczej są to informacje bardzo niewielkie. Generalnie bazujemy na mapie z 1858 r., która oryginalnie była załącznikiem do wniosku o wznowienie prac górniczych. W ten sposób wiemy, że pod koniec XIX wieku w kopalni, w której teraz jesteśmy, miały być wznowione prace górnicze. Wiemy, że kopalnia ponownie była eksploatowana. Musimy również pamiętać, że w XVIII wieku, w czasie powstawania twierdzy, Fryderyk zabronił prowadzenia prac górniczych w obrębie warowni, ponieważ wróg mógł to później wykorzystać. Stąd wniosek, że w XVIII i XIX wieku kopalnia zamarła. Wiemy zatem, że kopalnia była na pewno starsza i dochodzimy nawet do wieku XVI. Szczególnie że niektóre chodniki są ewidentnie robione ręcznie, nawet bez użycia czarnego prochu. Proch został wprowadzony tutaj na przełomie XVI i XVII wieku, dlatego przypuszczamy, że kopalnia powstała wcześniej. 

Na jak długo kopalnia popadła w zapomnienie?

Dokładnie na sto kilka lat. Zachowały się dokumenty potwierdzające, że kopalnia ponownie miała być uruchomiona na początku XX wieku. Już wówczas planowano umożliwienie jej zwiedzania. Był już nawet wyznaczony człowiek, który miał się tym zajmować. Nazywał się Ulbricht. Już nawet oszacowano cenę biletów – na początku na 10, a następnie 20 fenigów. Niestety wybuchła pierwsza, a następnie druga wojna światowa i wszyscy zapomnieli o turystyce. Mężczyźni poszli na front, a mieszkańcy tych rejonów mieli inne priorytety. Po I wojnie ta planowana turystyka na pewno nie odżyła. Nastały czasy kryzysu, przyszedł nazizm i wszystkie obiekty popadły w zapomnienie. Wybuchła II wojna światowa. Po wojnie mieszkańcy słyszeli o tej kopalni, że gdzieś tam była, i nawet wspominali o niej, ale nikt nie zadał sobie trudu dokopania się do niej, ponieważ dokładnych planów nie było i wówczas nikomu się nie chciało. Dopiero my zebraliśmy się w sobie i, jak widać, się udało. Mówisz, że zebraliście się w sobie, ale tak naprawdę to ty jako pasjonat finansujesz prywatnie wszystkie prace. Zgadza się. Robimy to z budżetu rodzinnego i dzięki wolontariatowi naszych przyjaciół, którym nie trzeba dwa razy powtarzać, że jedziemy do kopalni dalej kopać. Oczywiście musimy zwracać uwagę przede wszystkim na bezpieczeństwo, dlatego zawsze mamy pod ziemią górników, fachowców, którzy się znają na tym rzemiośle. Prace robione są w sposób bardzo fachowy. W pierwszej kolejności po odkryciu jakiegoś fragmentu chodnika natychmiast go zabezpieczamy. To jest dla nas priorytet. 

Jak wygląda współpraca z urzędami? Jak wiadomo, bez tego się nie da prowadzić takich prac.

Jesteśmy zafascynowani współpracą z konserwatorem zabytków, naprawdę jesteśmy pod dużym wrażeniem. Mamy bardzo dużą pomoc z tego urzędu w sprawach decyzji czy pozwoleń. Oczywiście wszystkie badania, które tutaj robimy, prowadzone są pod egidą konserwatora zabytków i mamy na to stosowne pozwolenie. Jest ono wznawiane po raz kolejny, bo już kilka lat to robimy. 

Jakie masz plany związane z tym miejscem. Odkrycie i odkopanie kopalni to jedno, ale co dalej?

Na pewno chcielibyśmy w pierwszej kolejności kopalnię dostosować, według standardów bezpieczeństwa, do wymogów turystyki XXI wieku. Wymaga to niebotycznych nakładów pracy i finansów. Jeszcze trochę tutaj porobimy i możliwości finansowe budżetu rodzinnego będą się kończyły. To będzie wymagało zabezpieczenia typowo górniczego. Na pewno chcemy to udostępnić, ale wiadomo, że nie uda nam się to tak szybko, jak byśmy chcieli. Pomijając finanse, to jednak urzędy takie czy inne mają swoje tempo pracy, a ponadto samo wyjaśnienie stanu prawnego naszej kopalni było czasochłonne i pracochłonne. W praktyce nie było podmiotu, który potrafiłby przedstawić jej rzeczywisty status. Okazało się, że kopalnia raz jest własnością Skarbu Państwa, a raz naszą, czyli właściciela terenu, na którym znajduje się zabytek. Z informacji z początku roku 2021 wynika, że prawdopodobnie mimo wszystko będziemy właścicielem obiektu, co ma plusy i minusy. Plusem jest to, że możemy się pochwalić, że mamy tę kopalnię, natomiast minus jest taki, że ona jest w prywatnych rękach. W państwie polskim wszystkie zabytki pozostające w prywatnych rękach są traktowane po macoszemu, nawet jeżeli te osoby chcą o zabytek zadbać i przywrócić do lepszego stanu czy udostępnić jako atrakcję turystyczną. Niestety, zazwyczaj osoba prywatna w Polsce startuje z gorszej pozycji, no bo to może jakiś oszust, jakiś kanciarz, który chce kasę na tym robić. Bardzo często jest to w ten sposób interpretowane. Czas pokaże. Zrobiliśmy bardzo dużo, dużo więcej, niż planowaliśmy. Odkryliśmy wiele chodników i kopalnia odpłaciła nam za to, że zainteresowaliśmy się nią. Pokazała nam mnóstwo elementów, głównie inżynieryjnych, o których nie mielibyśmy pojęcia, gdybyśmy centymetr po centymetrze nie próbowali jej odkopywać. 

W sprzyjających okolicznościach, kiedy możesz zakończyć prace, by móc pomyśleć o rozpoczęciu tworzenia trasy turystycznej?

Najwięcej problemów będą stwarzały przepisy w Polsce i ich interpretacja. Najtrudniejsze są wówczas, gdy obiekt zabytkowy tego typu trafia w prywatne ręce. W przypadku gminy i Skarbu Państwa sprawy są dużo prostsze, łatwiej o dotacje, procedura jest dużo prostsza. Natomiast tutaj zawsze jest pod górkę i zawsze jesteśmy na ostatnim miejscu przy jakichkolwiek decyzjach. Dlatego spodziewamy się, że to będzie się ciągnęło latami. 

Sama gmina i miejscowość Srebrna Góra zyskałyby bardzo dużo. Mamy twierdzę srebrnogórską, a gdyby do tego doszła kolejna atrakcja turystyczna, czyli sama kopalnia srebra, od której nazwę przyjęła miejscowość, dla turystów byłby to kolejny magnes, a dla gminy kolejne wpływy do budżetu.

Tak, rzeczywiście. Sama nazwa Srebrna Góra, z niem. Silberberg, oznacza górę srebrną. Musimy wiedzieć, że Srebrna Góra w pierwszej kolejności była miastem górniczym, a dopiero później miastem militarnym, które posiadało twierdzę. Tym bardziej że kopalnia, którą odkryliśmy, znajduje się dokładnie w centrum. Idealnie wpasowałaby się turystycznie w obecny klimat miasteczka, gdzie z obu stron na wzgórzach mamy twierdze, a dokładnie pośrodku mamy kopalnię. I to ona najbardziej świadczy o rysie historycznym Srebrnej Góry. 

Czyli nie ma szansy na wcześniejsze oddanie kopalni pod ruch turystyczny?

Nie, raczej jest to nierealne. Tym bardziej że nasza kopalnia stanowi pewien ewenement w nomenklaturze górniczej. Ponieważ kopalnia jak gdyby została odkryta. Nie jest typowym wyrobiskiem górniczym, nie jest zakładem górniczym. Stąd wziął się może nie tyle bałagan urzędniczy, ile sporo absurdów prawnych. Jest kopalnia, której generalnie nie było... Ona jest wpisana jako zabytek i nie jest wpisana. Niby nie jest nasza, a jednak jest nasza. Jest to cenny zabytek, który nie jest zabytkiem. 

Z odkryciem kopalni związany jest Krzysztof Krzyżanowski. Jaki był tutaj udział Krzysztofa?

Dzięki Krzysiowi Krzyżanowskiemu i Darkowi Wójcikowi szczególnie, dzięki przyjaźni z nimi, udało nam się kopalnię odnaleźć i odkopać. Oni byli też motorem, który cały czas nas nakręcał i popychał dalej. Choć po kilku latach kopalnia stwierdziliśmy, że to był z ich strony świetny żart, bo ponad pięć lat temu powiedzieli nam, byśmy kopali, i tak do dzisiaj przekopujemy górę wzdłuż i wszerz. Krzysztof zaangażował się od samego początku w szukanie źródeł, poszukiwanie dokumentów, map czy jakichkolwiek informacji. Tak jest do dzisiaj. Na swój sposób Krzysztof będzie niejako ojcem odkrycia kopalni. 

W jaki sposób jakiekolwiek zaangażowanie instytucji czy osób mogłoby pomóc w dalszym odkrywaniu kopalni?

Tak jak powiedziałem wcześniej, problemem jest natura prawna obiektu, który jest kopalnią, a jednocześnie nią nie jest. Stąd niejako te problemy formalne związane z kopalnią – one się zapętlają. Nie bardzo można znaleźć punkt zaczepienia, który ciągle się zmienia i dezaktualizuje. Niestety problem związany jest z zabytkiem, bo okazuje się, że do rejestru wpisany jest teren, gdzie była kopalnia, a nie sama kopalnia. Dlatego musimy poświęcić sporo czasu na wyprowadzenie na prostą dokumentów i właściwe opisanie tej kopalni. Poza tym są niuanse prawne, które muszą być jasne, jeśli chcemy starać się o jakikolwiek grant. Musimy też pamiętać, że starając się o cokolwiek, zawsze będziemy na ostatnim miejscu. Obiekt jest ewenementem i musimy odtworzyć wszystkie dokumenty, by wszystko było jasne i klarowne. W tym momencie dużą pomocą będzie rozpowszechnianie samej informacji o kopalni, budowanie świadomości odkrycia i istnienia tego obiektu. Może znajdą się także osoby, które posiadają jakąś wiedzę czy nawet dokumenty dotyczące tej kopalni. To by nam dużo ułatwiło w dalszych pracach.

Rozmawiał Albin Marciniak



Strefa prenumeratora


  Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów.

Czytaj dalej kupując prenumeratę „Restauracji” w wersji papierowej, lub cyfrowej.

Prenumerata RESTAURACJI to:
  • Pewność, że otrzymasz wszystkie wydania dwumiesięcznika
  • Dostęp do archiwum wydań „Restauracji” w wersji online
  • Specjalistyczne raporty w ramach prenumeraty
Prenumeratę możesz zamówić:
  • Telefonicznie w naszym Biurze Obsługi Klienta pod nr 22 333 88 20
  • Korzystając z formularza zamówienia prenumeraty zamieszczonego na stronie www.sklep.pws-promedia.pl
Jeśli jesteś prenumeratorem a nie znasz swoich danych dostępu do artykułów Restauracji napisz skontaktuj się z nami, bok@pws-promedia.pl
W najnowszym wydaniu
 




Strefa prenumeratora
ARCHIWUM ONLINE RESTAURACJI:

Login:
Hasło:
Zapomniałem hasło

E-tygodnik
Bądź na bieżąco
Jeżeli chcesz otrzymywać w każdy poniedziałek przegląd najważniejszych informacji branżowych, zapisz się do listy subskrybentów.



Jeżeli chcesz wypisać się z listy odbiorców newslettera, wpisz adres e-mailowy i kliknij "rezygnuję".
Twój e-mail