Nie znajduję uzasadnienia dla równania z własnym konceptem restauracyjnym do innych lokali i klonowania ich pomysłów w celu zyskania pewności, że biznes zafunkcjonuje poprawnie. Takie myślenie sprawia, że jako atut zostaje nam tylko kunszt kulinarny – mówi Robert Majkut, czołowy polski designer projektujący luksusowe wnętrza na całym świecie.
Czym się różni projektowanie wystroju restauracji od projektowania wnętrza sklepu czy showroomu?
Fundamentalna różnica polega na sposobie, w jaki zatrzymujemy ludzi i w jaki chcemy sprawić, by czuli się w danym miejscu dobrze. Jeśli mówimy o przestrzeniach handlowych, to ich funkcja jest diametralnie odmienna od przestrzeni gastronomicznych. W sklepie klienta musimy nakierować na produkt, podać mu klarownie dużo rzeczy i zachęcić do zainteresowania się nimi. Restauracja ma odwrotny wektor. Tu celem jest zatrzymanie gościa, zachęcenie go, by dłużej został, dobrze się poczuł. Człowieka przekraczającego próg lokalu gastronomicznego nie może nic w nim drażnić, nic nie może go rozpraszać, aby potrafił skupić się na tym, z kim siedzi, o czym rozmawia i co je. Chodzi o to, by gość restauracji mógł celebrować taką sytuację w optymalnych warunkach. By tak się stało, w lokalu nie może być np. zbyt jasno, bo Polacy nie lubią bardzo jasnych restauracji. Nie może być też zbyt głośno, bo hałas przeszkadza w konwersacji. Przestrzeń powinna być też „ogarnialna”, by osoby spożywające posiłek nie czuły się odizolowane i miały możliwość kontaktu z innymi. Sklep i restaurację charakteryzują zupełnie przeciwstawne czynniki i trzeba je koniecznie uwzględnić, jeśli chce się dobrze zaprojektować jedno bądź drugie miejsce.
Czy polscy restauratorzy mają świadomość wagi designu?
Mają, i to coraz większą. Widać to po licznych lokalach, które są coraz fajniej i dojrzalej projektowane. One poza spełnieniem oczywistych standardów miejsca, gdzie się podaje komuś coś do jedzenia, poszukują indywidualnego sznytu, który nadałby im charakter i niepowtarzalność. Jeśli to się udaje, to gość z takim miejscem się utożsamia, staje się mu ono bliskie. Wciąż oczywiście jest dużo realizacji, które idą z pieczątki. To coś nieprawdopodobnego, jak często koncepty restauracji są powtarzane, i to niezależnie od tego, jaki jest ich profil działalności. Włoska, hiszpańska, japońska czy polska restauracja są projektowane według tego samego klucza. To nieporozumienie. Uważam, że znacznie atrakcyjniejsze dla ludzi jest nawet popełnienie błędu, ale bycie jakimś, niż wpisywanie się w konwencję, która poprzez przyklejenie nie swojej twarzy pozbawia restauratora i jego lokal tożsamości.
Może te koncepty „z pieczątki” są wynikiem obawy restauratorów, żeby nie posunąć się w designie zbyt daleko?
Ale czy w designie w ogóle można się zbyt daleko posunąć? Oczywiście, jeśli przeczy on funkcji, jest wbrew zdrowemu rozsądkowi, dezinformuje, zniekształca i sprawia kłopot...