Morski Zając - restauracja, która powstała tuż po ogłoszeniu pandemii - świętuje pierwsze urodziny
 







dzieje się

Morski Zając - restauracja, która powstała tuż po ogłoszeniu pandemii - świętuje pierwsze urodziny

2021-05-07

W kwietniu 2020 roku, kiedy wszystkie restauracje były zamknięte, a cala Polska była w ścisłym lockdownie pojawiła się w mediach jedyna optymistyczna wiadomość - otwiera się restauracja Morski Zając w Kuźnicy. Byli tacy, którzy nie dowierzali, ale też tacy, którzy mocno trzymali za nich kciuki. Bo była w tym iskierka nadziei, że pandemia się kiedyś skończy. Dziś, po wyjątkowo trudnym roku lokal świętuje swoje pierwsze urodziny. Właściciele i załoga są dumni, a jest z czego.

Morski zajac restauracja

- Chwytając zatopiony w białej farbie pędzel i rozprowadzając na elewacji tę gęstą substancję złożoną z różnych związków chemicznych, spoiw, pigmentów i wypełniaczy jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy jak wiele wysiłku będziemy musieli włożyć w to, aby nasza nowo powstająca restauracja mogła udźwignąć, to co czaiło się za rogiem. Nie lubimy koronawirusa. Nikt go nie lubi. Zamącił w naszych głowach, pogmatwał pomysły, pomieszał szyki. Gdy wieszaliśmy szyld z nazwą Morski Zając byliśmy dumni, że nasze marzenia naprawdę się zmaterializowały. Oto właśnie tutaj, w naszej ukochanej Kuźnicy, tuż obok zatoki powstawało miejsce, gdzie będzie pysznie i gwarno, gdzie każdego poranka będzie można zjeść francuskie śniadanie, a wieczorami, na tarasie łapać ostatnie promienie zachodzącego słońca. Jednak zanim tak się stało pojawił się chwilowy niepokój. Planowaliśmy wielkie otwarcie w momencie, gdy inni się zamykali, a obostrzenia spędzały nam sen z powiek. To było bardzo ryzykowne. Jednak właśnie teraz mija rok od rozpoczęcia działalność lokalu i mimo wielu przeciwności losu dumnie płyniemy przed siebie i dostrzegamy jak wiele dobrego udało nam się do tej pory zdziałać. Nie będziemy skromni – jesteśmy bohaterami.

 Tak zgodnie o swojej restauracji mówią właściciele i współpracownicy. Faktycznie Morski Zając jako jedno z niewielu miejsc w tamtym czasie stanowczo zaakcentował swoją obecność na mapie polskiej gastronomii. Ruszyli 26 kwietnia ubiegłego roku. Najpierw na wynos - bo takie były rozporządzenia – później przez chwilę można było do nich zajrzeć i zjeść przy stoliku. Morski Zając długo przed otwarciem aktywnie działał w social mediach dzieląc się postępem prac. Malowanie elewacji, wymiana okien, kafelkowanie, transport potrzebnych urządzeń, planowanie menu – byliśmy ze wszystkim na bieżąco. W końcu ogłoszono, że startują. Zainteresowani życzyli im powodzenia, pojawiali się też niedowiarkowie. Otwarcie w pandemii? To niemożliwe… 

…a jednak. Zawziętość i ogromna wiara we własne możliwości spowodowały, że kucharze zaczęli gotować i wydawać, a kelnerzy rozwozić szczelnie zapakowane dania po całym półwyspie. Serwowano potrawy inspirowane kuchnią śródziemnomorską, kaszubską i polską, a to wszystko według zasady less waste. W karcie można było znaleźć ryby i owoce morza tylko ze sprawdzonych hodowli, znakomite focaccie i panini, dania mięsne i vege oraz świeży chleb i wyborne desery. Restauracji nie dało się nie zauważyć. Na wietrze powiewały charakterystyczne żółte flagi, pięknie zaaranżowany taras zapraszał, aby zostawić na nim odrobinę piasku z butów. A wnętrze? Oryginalne. Gdy można było już wejść do środka próżne były poszukiwania kotwic na ścianach i wszędobylskich kół ratunkowych. Wszędzie spoglądały zające, prace świetnej Natalii Łukomskiej przyozdabiały filary, oryginalne pamiątki znad morza, czyli ciepłe czapy oraz przypinki mieniły się w słońcu. Znalazło się także miejsce dla pięknej gabloty z najlepszymi trunkami oraz homarium. Klimat wnętrzu dodawały także piękne rośliny, niebieskie kafle oraz drewniane stoły. Tak pozostało do dzisiaj.

- Morski Zając to restauracja całoroczna. Jedyna taka w Kuźnicy. Latem można tu zamówić orzeźwiające smoothie „Sztormiak”, jesienią, rozgrzewającą herbatę z masłem, a zimą zabrać do domu gorący obiad dla całej rodziny. Na razie działają na wynos, co z pewnością nie jest łatwe, ale wykorzystują swój ogromny potencjał i kreatywność. Okazało się, że jesteśmy bardzo elastyczni, dzięki czemu potrafimy dostosować się do obecnej sytuacji. Mamy głowę pełną sprawdzonych pomysłów, ale potrafimy również podejmować spontaniczne decyzje. Skoro na ten moment goście nie mogą świętować przy naszych stolikach to robimy wszystko, aby mogli poczuć klimat restauracji przy swoich stołach. Dowozimy kosze śniadaniowe, możemy przygotować bufet urodzinowy, w święta oferujemy cateringi. W naszym sklepie internetowym można również zamówić domowe wyroby delikatesowe, słodycze, vouchery, niespodzianki… uff… dużo tego. Wspieramy także lokalną kulturę wydając swój autorski „niecodziennik pisany na plaży” gdzie opowiadamy o historii Kuźnicy i jej ciekawostkach. Przygotowaliśmy również karty rabatowe dla lokalnych mieszkańców, by nasi sąsiedzi wiedzieli, że zawsze o nich pamiętamy. Chcemy zrobić jeszcze więcej. Wielkimi krokami zbliża się sezon urlopowy. Mamy nadzieję, że w końcu zobaczymy restaurację pękającą w szwach. Stęskniliśmy się za latem, za uśmiechami ludzi, za ich pozytywną energią i czerwonymi piegami na twarzy. Chcemy razem z nimi cieszyć się wakacjami, tańczyć między stolikami, dzielić się uściskami – mówi Klaudia Świerczyńska, menadżer restauracji.

To wkrótce może się spełnić bowiem już 15 maja gastronomia zostanie częściowo „odmrożona”. W końcu będzie można zjeść na świeżym powietrzu - w ogródkach, patio i tarasach. Tuż po tym, 29 maja oficjalnie będzie dozwolone korzystanie z usług restauracji wewnątrz. To wspaniała informacja! Jak na te wieści zareagowali pracownicy Morskiego Zająca? W końcu się doczekaliśmy. Czujemy ogromną radość i wzruszenie. Już od dawna jesteśmy gotowi, aby zaprosić wszystkich do naszego, małego świata. Znów dzierżymy ster i płyniemy dalej – dodaje menadżer.

 Morski Zając nadal nie przestaje zaskakiwać. Z okazji swoich pierwszych urodzin, za pomocą social mediów obwieścił, że stał się armatorem łodzi motorowej o nazwie La Lune! Od teraz zarówno mieszkańcy jak i turyści będą mogli wypożyczyć łódkę i poczuć się jak prawdziwe wilki morskie, wypływając na błękitne wody Zatoki Puckiej. Czy to nie wspaniały pomysł np. na prezent dla kogoś bliskiego? Chciałoby się rzec: Ahoj przygodo!

 


Polecamy

To też może Cię zainteresować







W najnowszym wydaniu
 




Strefa prenumeratora
ARCHIWUM ONLINE RESTAURACJI:

Login:
Hasło:
Zapomniałem hasło

E-tygodnik
Bądź na bieżąco
Jeżeli chcesz otrzymywać w każdy poniedziałek przegląd najważniejszych informacji branżowych, zapisz się do listy subskrybentów.



Jeżeli chcesz wypisać się z listy odbiorców newslettera, wpisz adres e-mailowy i kliknij "rezygnuję".
Twój e-mail